Warto przedefiniować rolę działu HR i uznać, że korporacyjny porządek świata jest na tyle dobry dla zatrudnionych w firmie pracowników, na ile im służy.

Nie słyszałem o organizacji, w której praca HR-owca byłaby lekka, przyjemna i mało stresująca. Nie spotkałem firmy, w której szef działu personalnego nie naraziłby się swoimi działaniami choćby niektórym menedżerom. Ale za to znam mnóstwo przykładów, gdzie działowi HR przypisuje się wszelkie możliwe obszary odpowiedzialności, które po prostu nie mieszczą się w innych działach, i oczekuje się, że będzie nimi zarządzał. A do tego oczywiście będzie rozwiązywał wszelkie problemy związane z zarządzaniem pracownikami za menedżerów oraz że zawsze będzie do ich dyspozycji. O prawidłowej obsłudze kadrowej czy płacowej przy znacznej odpowiedzialności finansowej oraz konieczności poruszania się w gąszczu niespójnych przepisów - nawet nikt nie wspomina, bo to wydaje się oczywiste. W tych kwestiach wszyscy HR-owcy są zgodni i solidarni, bez względu na rodzaj czy wielkość firmy.