Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2024-03-15

My jesteśmy ruscy

Nauczycielka Wiera Matejczuk z uczniami białoruskiej szkoły w Grabowcu przy Puszczy Białowieskiej, ok. 1918–1919Nauczycielka Wiera Matejczuk z uczniami białoruskiej szkoły w Grabowcu przy Puszczy Białowieskiej, ok. 1918–1919

Choć w szkole wałkuje się historię Rzeczypospolitej Obojga Narodów, mało kto uświadamia sobie, że dzisiejsza wielokulturowość Podlasia to dziedzictwo Rusi i Wielkiego Księstwa Litewskiego. I że prawosławie od zawsze jest jej częścią

Z Anetą Prymaką-Oniszk rozmawia Emilia Świętochowska

Aneta Prymaka-Oniszk, reporterka. Autorka książek „Kamienie musiały polecieć” (Wydawnictwo Czarne 2024) i „Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy” (Wydawnictwo Czarne 2016)

Aneta Prymaka-Oniszk, reporterka. Autorka książek „Kamienie musiały polecieć” (Wydawnictwo Czarne 2024) i „Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy” (Wydawnictwo Czarne 2016)

Widziałam, że wielu czytelników gratuluje ci odwagi.

Nie uważam się za osobę wyjątkowo odważną. Choć rzeczywiście mówienie o trudnej historii nie jest u nas powszechne.

„O trudnej historii”, czyli o tym, jak niektóre oddziały polskiego podziemia – dla jednych „bandy”, dla innych „żołnierze wyklęci” – rabowały, terroryzowały i mordowały prawosławnych mieszkańców Podlasia.

Wokół zbrodni polskiego podziemia wciąż panuje głębokie tabu. Ktoś, kto próbuje o tym mówić, najczęściej jest uciszany. W ogóle mówienie o przeszłości z perspektywy innej niż ta narodowa, większościowa spotyka się z oporem nawet (a może zwłaszcza) tam, gdzie dość powszechnie żyją mniejszości. Na przykład na Podlasiu, skąd pochodzę i dokąd kilka lat temu wróciłam. Owszem, akceptowany jest folklor mniejszości i ten cały koloryt sprowadzany do roli atrakcji turystycznej. Ale gdy ktoś próbuje poruszać zamiecione pod dywan sprawy, które wciąż kształtują dzisiejsze relacje mniejszość–większość, rozlega się krzyk, że lepiej nie rozdrapywać starych ran. Tylko że te rany są przez cały czas rozdrapywane, i to wcale nie przez nas. Przecież mamy Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych, przez wiele miast idą sławiące ich marsze, są im stawiane pomniki, a ulice i ronda nazywane są ich imionami nawet tam, gdzie do dziś żyją ich ofiary.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00